sobota, 13 marca 2010

zły program wypiera program dobry

Co się stało? Dlaczego kiedyś, w bardziej restrykcyjnym otoczeniu społecznym, przy konserwatyzmie amerykańskich klas średnich lat 50., które jako jedyne mogły pozwolić sobie na zakup odbiornika telewizyjnego, można było poruszać kontrowersyjne tematy, a teraz nie można?Gdzie nastąpił przełom pomiędzy prowadzącym, który dla ocieplenia swojego intelektualnego wizerunku zapraszał do studia małpkę, a wydurniającą się jak małpa prowadzącą (prognozę pogody)?
Nie rozumiem, o co chodzi. Przecież target się nie zmienił, bo Primetimesi, którzy wychodzili do pracy o 8.00 w latach 50. nadal wychodzą o 8.00 i zdążą obejrzeć tylko urywki „Kawy czy herbaty”. Co więcej, cały czas mówi się o „potrzebie szczerości” w społeczeństwie, którą zaspokajać ma właśnie telewizja, podczas gdy w coraz większym stopniu zaspokaja ją tylko pozornie. Paradoksalnie, „Today” był nowatorskim, demokratycznym programem i choć niekoniecznie miał docierać do osób zaangażowanych w kwestie społeczne czy polityczne, to wykorzystywał swoją monopolistyczną pozycję na rynku i podnosił widzom poprzeczkę, sprawiając, że stawali się zaangażowani. Teraz programy śniadaniowe, oglądane niezależnie od statusu majątkowego i poziomu kulturalnego widzów (który jest raczej niski niż wysoki), są oazą dobrych manier i pustego dyplomatycznego small talk. Wszystko po to, by widzowie mogli poczuć się dopieszczeni, kulturalniejsi, jak dzieci nauczeni-przez-zabawę.
Telewizja zawsze była uzależniona od gustów widzów, ale mimo wszystko kiedyś starała się te gusty kreować, a nie pasywnie ulegać najniższym z nich. Jednak oczywiście, gdy tylko pojawiła się konkurencyjna możliwość, by wymagać od widzów mniej, okazało się to bardziej opłacalne. Jak widać czasem monopol jest dobry.

1 komentarz:

  1. A mi się wydaję, że i dzisiaj można znaleźć przejawy telewizji zaangażowanej, poruszającej trudne tematy. Jako pierwsza przychodzi mi na myśl kwestia aborcji. Dyskusje na ten temat pojawiają się dosyć często, wypowiadają się zarówno autorytety, jak i Cejrowski, ale temat istnieje w świadomości publicznej. I zarówno w telewizji publicznej, i w religia.tv (tu słynny pan Wojciech vs Hołownia...). Tylko, że nie każdy ma ochotę na kontrowersje przy śniadaniu, może w tym problem.

    OdpowiedzUsuń