niedziela, 30 maja 2010

Jurek Bożyk w telewizji internetowej;)

No dobra, nie mogę się powstrzymać:P. Oto unikatowy, niepowtarzalny "i w ogóle" materiał o niebanalnej postaci, jaką niewątpliwie jest Jurek Bożyk, autor ponadczasowych przebojów, takich jak "Zęby w dupie" czy "Ballada o rdzawym oku". Takie rzeczy tylko w telewizji internetowej;)

Bożykolandia from Przystanek Student TV on Vimeo.

niedziela, 23 maja 2010

cHwalebne Bogactwo Oferty

Ja jeszcze raz o tym samym. W tej notce chcę się zająć fenomenem seriali produkowanych przez HBO, ponieważ - jak przeczytacie - zawierają one treści, o jakich się telewizyjnym widzom nie śniło. O "Sześć stóp pod ziemią" zrobię chyba jeszcze osobny post:P

W ostatnim dziesięcioleciu popularność Home Box Office wzrosła przede wszystkim dzięki polityce programowej tworzenia inteligentnych, a jednocześnie rozrywkowych seriali dramatycznych składających się na ogół z kilkunastoodcinkowych serii godzinnych odcinków. Gdy jeden serial się kończył, w jego czas antenowy bezpośrednio wskakiwał kolejny, tworząc pewien ciąg. Wiele z nich przełamało reguły gatunkowe, a domknięta fabuła i dramaturgia przybliżają je raczej do filmów fabularnych. Ich ogólnoświatowa popularność została zapewniona dzięki temu, że HBO zdecydowało, by poza USA sprzedawać licencje na emitowanie swoich seriali innym stacjom.

Trend rozpoczął się w 1997 roku serialem, którego akcja działa się w zakładzie karnym, „Oz” (którego marną kopią był słynny Prison Break). Po dwóch latach do repertuaru stacji dołączyła ironiczna saga mafijna „Rodzina Soprano” (2001-2007), która zyskała uznanie zarówno publiczności na całym świecie, jak i krytyków. Następnie wśród istotnych produkcji tego typu trzeba wymienić: rewolucyjny „Sześć stóp pod ziemią” (2001-2005), antywestern „Deadwood”(2004-2006), „Big Love” opowiadający o rodzinie Mormonów (o którym tylko słyszałam), niedoceniony w Polsce „Carnivale” (2003-2005) oraz przecenioną superprodukcję „Rzym”(2005-2007). Obecnie, moim zdaniem, za kolejny serial na intelektualnym i kulturowym poziomie „Sześciu stóp pod ziemią”, czy „Carnivale”, można uznać „Czystą Krew”;]. W równej mierze seriale szokowały epatowaniem seksem i przemocą, co intensywną narracją, polisemiczną treścią i wagą podejmowanych w fabule zagadnień. Właściwie te pierwsze właściwości były tylko przykrywką dla tych z drugiej grupy.

Analizę drażliwych tematów, które stanowiły tematykę poprzednich seriali dramatycznych HBO przeprowadził m.in. Michael Schimanovsky. W swoim artykule stawia on tezę, że każdy kolejny serial wykorzystywał podwaliny położone przez poprzednika w zakresie stosowania przez bohaterów wulgarnego słownictwa, ukazywania przemocy, erotyzmu i śmierci. Każdy posiadał pewną wartość dodaną – swoją „myśl przewodnią”, pewne zagadnienie szczególnie zgłębiane w danej produkcji – a razem składały się na pewną „spójną narrację na temat życia”. Autor sugeruje nawet, że ta spójna w wymowie narracja kilku seriali emitowanych na jednej stacji może stanowić ekwiwalent jednego programu umożliwiającego debatę publiczną na istotne społecznie tematy, a w szczególności temat śmierci we współczesnym świecie. (bo na HBO nie ma "talk-show").Pierwszym programem, który w chłodny, spokojny sposób „zaprosił śmierć do salonu” było „Sześć stóp pod ziemią". Poza śmiercią poruszył też inne dyskusyjne kwestie, takie jak homoseksualizm, czy postępującą oligarchizację wszystkich dziedzin gospodarki w dobie globalizacji i centralizacji kapitału.

„Rzym” niósł ze sobą bogactwo możliwych odczytań w kontekście współczesnej sytuacji politycznej USA: Juliusz Cezar mógł być interpretowany jako figura reprezentująca George'a W. Busha, odbierana pozytywnie lub negatywnie, w zależności od preferencji politycznych. Na swój sposób „Rzym” również odsłaniał nieprzyjemne prawdy na temat natury ludzkiej i zmuszał widzów do zmierzenia się w nimi. Ukazując publiczne walki gladiatorów, opętanie Rzymian seksem, ich agresję i żądzę krwi przypominał chętnie oglądającym serial widzom o instynktach Erosa i Tanatosa, które, choć usypiane, są obecne w ich naturze. Widzowie „Rzymu” podglądający z bezpiecznej pozycji agonię gladiatorów znajdowali się w takiej samej sytuacji odbiorczej, jak bezpośredni widzowie tych wydarzeń zasiadający na ławach Koloseum.

Jeszcze bardziej podatny na aktualne polityczne interpretacje był „Deadwood”. Akcja przedstawiała proces „cywilizowania” zamkniętej społeczności, w której na początku rządziło tylko prawo pięści. W głównej mierze oscylował wokół zagadnień procesu tworzenia struktur społecznych, wprowadzenia idealnego porządku społecznego, stawiał pytania o dopuszczalne granice indywidualnej swobody z jednej strony (patrz: Republikanie), i ingerencji organizacji społecznej w życie jednostki z drugiej (patrz: Demokraci). Do tego, jeśli ktoś nie lubi mężczyzn w typie Clinta Eastwooda, jak ja, znajdzie mnóstwo scen ośmieszających go.
Z kolei najmniej związany z rzeczywistością „Carnivale” wprowadził do racjonalnego i znudzonego świata XXI wieku na powrót estetykę karnawału, w której wszystko jest możliwe nie dzięki osiągnięciom naukowym i rozumowi, lecz sile ducha. "Carnivale" przedstawiał losy wędrownej trupy cyrkowej. Jak można się domyślać po tym krótkim opisie, już same postaci przypominały raczej stworzenia mityczne, niż zwyczajnych ludzi. Jednym z głównych bohaterów był uzdrowiciel, który potrafił nawet fizycznie przywrócić do życia zmarłych. Strony dylematów, przed którymi stawali bohaterowie były bardzo ostro zantagonizowane. Wymowa całego serialu jest przesiąknięta światopoglądem manichejskim – za pomocą przygód bohaterów opowiadała o toczącej się nieustannie walce dobra (życia/ w postaci uzdrowiciela Bena) ze złem (śmiercią/ upostaciowionym jako Justin Crowe) i o nieustającej konieczności dokonywania moralnych wyborów między nimi. Serial odważnie przypomina widzom epoki konsumpcjonizmu o nieodwołalnych moralnych obowiązkach ciążących na nich z tytułu bycia człowiekiem. Życie i śmierć przedstawione są w „Carnivale” jako równoważne, jako dwie strony tej samej monety. Nawet w kinach widzowie nieczęsto mogą zobaczyć taką nobilitację i zarazem poskromienie śmierci

Chciałam jeszcze dodać, ze poza tym wszystkie wspominane seriale, oraz „Czystą Krew” (z wyjątkiem przeźroczystych "Sześciu stóp pod ziemią") łączy osadzenie akcji w zmitologizowanych, ikonicznych, fascynujących widownię rzeczywistościach. Dzikiej osadzie w XIX wieku (wykorzystującej mit Pionierów), wschodzącym Imperium Rzymskim, w środowisku mafii (wykrzywiając obraz mafijnego klanu z „Ojca Chrzestnego”), na Środkowym Wschodzie w czasie Wielkiego Kryzysu, czy wreszcie w tajemniczej, dzikiej Luizjanie. By właściwie zrozumieć wymowę tych seriali, należy zwrócić uwagę na inne utwory kultury (wysokiej i popularnej), które wykreowały funkcjonujące współcześnie w amerykańskim społeczeństwie obrazy tych regionów historyczno-geograficznych.

środa, 19 maja 2010

Eddie Izzard w reklamie i nie w reklamie

Ostatnio trafiłam w sieci na interesujący spot reklamowy. Dotyczył on wyborów, ale nie martwcie się, nie zamierzam poruszać tematu polskiej polityki. Cenię sobie święty spokój i chociaż potencjalna ilość komentarzy pod takim, z pewnością kontrowersyjnym, wpisem, działa na moją wyobraźnię, to jednak „thank you but no”.



Tak czy siak, filmik, o którym mówię przedstawiał Eddiego Izzarda, brytyjskiego komika, wypowiadającego się o swojej ulubionej partii politycznej. Niby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że z trudnością poznałam idola. Z ekranu youtube'a mówił do mnie elegancki mężczyzna w garniturze, bez przesadnej gestykulacji i odgrywania ról. Gdyby nie podpis, w życiu bym się nie zorientowała, że to on.



Nie przywiązując większej wagi do treści wypowiedzi komika, zaczęłam się zastanawiać nad tym, dlaczego Eddie nie mógł po prostu być Eddiem, czyli uroczym transwestytą w butach na obcasach, ze zmysłowym makijażem i typową dla niego pantomimą. Jasne, że odpowiedź jest banalna, ale tak czy siak trochę mi smutno, że w telewizji publicznej w dalszym ciągu należy przede wszystkim wyglądać tak, by nie wyróżniać się w tłumu. Wiadomo, że Eddie, gdyby popierał labourzystów w świecących butach na obcasach, prawdopodobnie tylko by narobił partii kłopotów (u nas by go zjedli) . Ale czyż świat nie byłby weselszy, gdybyśmy mogli się bardziej wygłupiać w telewizji? :D



I na deser, słynny skecz o "Death Star Canteen".


poniedziałek, 17 maja 2010

Apple kanałów telewizyjnych











Żeby nie było, to nie jest reklama. Nie pracuję (niestety jeszcze:P) dla HBO Polska. Ale jakoś nie mogę się powstrzymać, zeby nie stawiać tej stacji jako wzorca programu. Poczytajcie sami o tym, jaki wpływ HBO miało na obraz telewizji w ogóle.
W ostatniej notce opisałam przełomowy moment historii broadcastingu, czyli rozpoczęcie transmisji drogą satelitarną. Zobaczmy, co stało się później...

Ta innowacyjna metoda okazała się niezwykle skuteczna, więc HBO niedługo cieszyło się pełnym monopolem na rynku. Pierwszą konkurencyjną stacją telewizji kablowej została WTCG Teda Turnera (wkrótce przemianowanym na WTBS).
Porównanie już tych dwóch stacji ukazuje zasadniczą cechę odróżniającą HBO od innych kanałów telewizji ogólnodostępnej i kablowej. Otóż główną zachętą dla widzów WTCG miało być to, że jest to telewizja w całości utrzymywana z dochodu z reklam, tak więc abonenci danej telewizji kablowej nie musieli dopłacać specjalnie za oglądanie tego programu. HBO natomiast finansowane było z dodatkowej opłaty pobieranej od widzów zainteresowanych ich ofertą. Miało to niezwykle istotne konsekwencje:

1. Po pierwsze program HBO musiał być zawsze najbardziej interesujący, gdyż dostęp do niego łączył się z bezpośrednim kosztem finansowym dla klienta docelowego, który, gdyby programy miały podobny poziom, mógłby wybrać stację, za którą nie musi płacić.
2. Po drugie taka polityka stacji miała tę zaletę, że pozbawiała widzów wątpliwej przyjemności oglądania podobnej dozy reklam, co innego kontentu: dzięki temu HBO zyskało status telewizji „ekskluzywnej”, której percepcja i sposób oglądania zbliżone były bardziej do wizyty w kinie, niż do włączania się w strumień przekazu innych stacji telewizyjnych.
3. Po trzecie wreszcie, brak reklam telewizyjnych oznaczał brak ograniczeń ze strony producentów produktów, którzy często mieli wpływ na decyzje programowe stacji, ponieważ nie chcieli, by reklama ich produktu emitowana była w bezpośrednim sąsiedztwie programu kontrowersyjnego, czy wzbudzającego jednoznacznie złe emocje. Ponadto, jako telewizja płatna, HBO podlega mniejszym regulacjom prawnym dotyczącym treści dopuszczalnych w programie, niż stacje ogólnodostępne.

Na początku jej funkcjonowania zakres działalności stacji ekstra-płatnych był bardzo ograniczony, ale HBO udało się wygrać w 1977 roku procesy sądowe z Federal Communications Commitee, w wyniku czego restrykcje zostały zniesione, z korzyścią dla wszystkich stacji telewizji kablowej. Powyższe czynniki umożliwiły Home Box Office wprowadzanie do ramówki pozycji poruszających drażliwe tematy społeczne, zawierających śmiałe sceny erotyczne, sceny przemocy lub profanujące pewne świętości społeczne, czy też kontrowersyjnych z innych powodów, na które inne stacje nie mogły sobie pozwolić. Pomimo tego obecnie w USA podstawowy kanał HBO trzyma się zasady, by do godziny dwudziestej nie emitować programów oznaczonych przez Motion Picture Assosiation of America jako odpowiednie tylko dla dorosłych, lub oznaczeniem „R” (zabronionych dla osób poniżej 17 roku życia bez nadzoru dorosłych),natomiast nie stosuje ograniczeń czasowych dla programów oznakowanych jako „PG-13” (zawierających treści, które mogą być nieodpowiednie dla dzieci poniżej 13. roku życia)

W następnych latach HBO nie przestawało być innowatorem i liderem branży, zarówno pod względem technicznym, jak i merytorycznym. Do osiągnięć firmy, które zmieniały oblicze telewizji, zaliczyć trzeba na pewno wyprodukowanie w 1983 roku „The Terry Fox Story” – pierwszego filmu zrealizowanego na zamówienie telewizji płatnej. W 1990 roku zaczęto również produkować filmy i seriale dla telewizji ogólnodostępnych i innych stacji płatnych. W 1986 roku HBO jako pierwsze wprowadziło kodowanie obrazu, by powstrzymać nielegalnych użytkowników, w 1991 roku zostało pierwszą siecią telewizji płatnej, oferującą pakiet kanałów (tzw. multiplex), wśród których znalazły się m.in. HBO2, HBO Comedy, HBO Family, i grupa kanałów Cinemax. W 1993 roku jako pierwsza stacja na świecie nadało program za pomocą przekazu cyfrowego.

HBO było również pionierem finansowania różnych społecznych wydarzeń kulturalnych, m.in. sponsorowało koncerty rockowe. Słynne stały się też nowatorskie kampanie reklamowe (m.in. z najlepszym moim zdaniem sloganem "It's not TV, it's HBO"), które HBO wprowadza, w tym przy użyciu marketingu partyzanckiego, dzięki czemu wzmacnia swoją obecność w przestrzeni społecznej, stając się trwałym elementem popkultury.

To z pewnością nie jest ostatni post dotyczący HBO na naszym blogu, więc stay tuned:P

środa, 12 maja 2010

In My Room

Brendan Perry, lider nieodżałowanego, absolutnie kultowego Dead Can Dance nagrał właśnie drugą solową płytę pt. 'Ark'. Na tym świetnym skądinąd albumie znajduje się piosenka 'Inferno', która opowiada o...

Zresztą..., co ja będę pisał. Pozostaje mi oddać głos wyjątkowemu australijskiemu kompozytorowi.



'I watch the TV, it is my world
Takes my mind beyond these walls
The more I see the less I care
For all the people out there

In my room, I see war
In my room, love
In my room, visions from hell
In my room, joy

I like to watch as the newsreel unfolds
I like to watch from behind glass walls
The more I see the less I care
For all the people down there

In my room, I see war
In my room, love
In my room, visions from hell
In my room, joy

I may be alone inside to see you*
Memories are born of fire to see you*
I can’t make it love and I can’t ever sombre*
Memories fall out of desires*

I may be long so I maybe a reason*
Take it away from hurt and make it a hero*
I can’t make it love and I can’t ever sombre*
Memories fall out of desires*

Sometimes I just don’t feel myself at all
Sometimes I don’t feel anything at all

Sometimes
Sometimes'

wtorek, 11 maja 2010

Telewizja a Wietnam


O tym, że telewizja może swobodnie manipulować obrazem, informacją, a w konsekwencji również emocjami odbiorców, wiemy wszyscy. W jednej ze wcześniejszych notek Jagoda przytaczała przykład filmu Fakty i akty, gdzie media, aby uratować honor prezydenta USA, odwracają uwagę widzów od skandalu poprzez wykreowanie obrazu fikcyjnej wojny. Jak twierdzi niemiecki filozof Wolfgang Welsch, elektroniczne środki przekazu mogą deformować obraz, wywołując efekt „odrealnienia realności”. Kilka dni temu minęła 35. rocznica zakończenia wojny w Wietnamie. (30 kwietnia 1975) , dlatego warto w tym kontekście omówić rolę, jaką media odegrały w wojnie w Indochinach.
Konflikt ten stanowi (jak dotąd) największą porażkę militarną i moralną w historii Stanów Zjednoczonych. Przyczyniła się do tego w dużym stopniu obecność mediów na froncie, przekazujących bezpośrednie relacje z walk i ukazujących (często w sposób tendencyjny i przekłamany) wydarzenia z Wietnamu. Amerykanie mogli przy kolacji zobaczyć na własne oczy ogromne straty poniesione wśród amerykańskich żołnierzy przy znikomych osiągnięciach militarnych oraz gigantyczne wydatki na używaną w czasie konfliktu broń. Przyczyniło się to bezpośrednio do masowych wystąpień antywojennych w USA, które pociągnęły za sobą stopniowe wycofanie się Amerykanów z Indochin. To nie wrażliwość czy świadomość społeczno-polityczna doprowadziły do bojkotu działań zbrojnych, ale właśnie telewizja, wraz z reprezentowaną przez nią odrealnioną rzeczywistością.
Już po zakończeniu konfliktu podniosły się głosy, że media wypaczyły prawdziwy obraz komunistycznej ofensywy, fałszując i tendencyjnie akcentując fakty stwarzające wrażenie przegranej Amerykanów i ich wietnamskich sojuszników. Do grona krytyków zaliczali się przede wszystkim wojskowi i politycy, nie potrafiący ukryć rozczarowania antywojenną retoryką prasy i telewizji.
Ostatnio przeglądając wykop.pl trafiłam na artykuł o słynnej „fotografii, która przegrała wojnę”. Stało się nią zdjęcie wykonane 1 lutego 1968 roku w Sajgonie przez dziennikarza agencji Associated Press Eddiego Adamsa. Przedstawia ono szefa policji Południowego Wietnamu Nguyen Ngoc Loana zabijającego schwytanego oficera Vietcongu strzałem z rewolweru w głowę. Zdjęcie zostało zinterpretowano w sposób oczywisty – oto wciągnięty w wojenną machinę, pozbawiony ludzkich odruchów glina zabija bezbronnego człowieka. W dalszej części artykułu autor wyjaśnia, co tak naprawdę widzimy na osławionej fotografii. Dwa dni wcześniej - 30 stycznia 1968 roku Vietcong wraz z regularną armią Północnego Wietnamu przeprowadziły Ofensywę Tet, której głównym założeniem była likwidacja wszystkich "zdrajców", czyli ludzi współpracujących z Amerykanami. Przede wszystkim żołnierzy Armii Południowego Wietnamu oraz policjantów i ich rodzin. Jeżeli znamy te fakty, wymowa fotografii zmienia się diametralnie.
Na koniec jak zwykle coś ładnego i intertekstualnego. Tym razem fragment filmu Across The Universe z kawałkiem Strawberry Fields Forever Beatlesów. Moim zdaniem, osobistym, subiektywnym, itd. itp. jest to bodaj najbardziej oryginalna i dosadna metafora wojny wyrażona przy pomocy piosenki. Zapraszam do oglądania i kwestionowania mojej opinii :D


sobota, 8 maja 2010

Serialowe wpadki

My też kochamy serialowe wpadki. Poniżej, mój osobisty faworyt - pierwszy sezon z "Gotowych na wszystko". Warto obejrzeć, nawet jeżeli nie jest się fanem serii, a ma się o niej jakiekolwiek pojęcie. Jeżeli kojarzycie rolę Marcii Cross, dla ułatwienia dodam, że to Bree, czyt. Ruda, to możecie poczuć miłe zaskoczenie ;). I zawsze można się pośmiać z Evy Longorii Parker, która najwyraźniej potrzebowała najwięcej dubli. Więcej bloopersów z innych seriali znajdziecie tutaj.

Dodam również, że serial można obejrzeć w sieci za darmo. Wystarczy odwiedzić tę stronę, lub zajrzeć na youtube'a.

niedziela, 2 maja 2010

Odyseja Kosmiczna 1975

Na zajęciach często poruszaliśmy tematy związane z różnicami programowymi między telewizją publiczną, a największymi stacjami komercyjnymi w Polsce (czyt. TVN i Polsat). Dają one niewątpliwie duże pole do popisu, jeśli chodzi o upolitycznienie, przewagę reklam nad treścią, niewiarygodność produkcji fabularnych (TVN), kiepską jakość techniczną (TVP), czy kulturalną (Polsat). Wiem, że wielu kinomaniaków z naszego roku z powodu takiego repertuaru w ogóle z instytucji domowego telewizora nie korzysta. Ale przecież na tych trzech kanałach i ich filiach tele-świat się nie kończy. W cenie trzech-czterech biletów do kina można uzyskać miesięczny dostęp do profesjonalnych kanałów filmowych, edukacyjnych, poradnikowych, do wyboru, do koloru, czyli tzw. Kablówkę

W niniejszym poście chciałabym nieco przybliżyć historię powstania telewizji kablowej/satelitarnej (i z racji mojej pracy licencjackiej przy okazji podkreślić doniosłą rolę, jaką w rozwoju telewizji odegrała stacja HBO:P). Poniższe informacje opracowałam na podstawie artykułu The Evolution of the Cables-Satellite Distribution System autorstwa doktora Patricka Parsonsa. Myślę, że będą przydatne w dalszym toku naszej nauki. Na początek chciałabym wszystkim wytłumaczyć jedno,bo mi zrozumienie tego zajęło trochę czasu: biorąc pod uwagę system nadawania przekazu telewizyjnego, tzw. „satelity” (np. Cyfrowy Polsat) niczym nie różnią się od „kablówek”, bo w obu przypadkach przekaz, który dociera do nas, pochodzi z jakiegoś satelity. Tylko że „kablówki” przetwarzają ten sygnał w swoich centrach, gdzie mają swoje talerze satelitarne i dosyłają go nam do domów kablami, a przy „satelicie” odbieramy sygnał naszym osobistym balkonowym „talerzem”.


Może i w 2001 roku żadna ludzka załoga nie dotarła do Saturna, by zbadać pewien Monolit, a w 2010 roku nie mamy dwóch Słońc, ale za to inna przepowiednia pana Arthura C. Clarka, inżyniera i pisarza sprawdziła się. Clark opisał w 1945 roku swój pomysł na umieszczenie na orbicie Ziemskiej trzech stacji kosmicznych. Nadawany z nich sygnał mógłby objąć zasięgiem całą Ziemię (w przeciwieństwie do sygnałów ze zwykłych masztów telewizyjnych). Dwanaście lat później podbój kosmosu zaczął nabierać realnych kształtów, gdy Rosjanie wystrzelili w niebo Sputnik I. Rząd Amerykański podejmował podobne działania ze swojej strony, i powołał specjalne rządowe komisje zajmujące się eksploracją kosmosu i wysyłaniem na orbitę urządzeń umożliwiających przesyłanie informacji Ziemia-Ziemia za pośrednictwem satelitów. Pierwszym komercyjnym satelitą komunikacyjnym był Early Bird należący do Hughes Aircraft Corp – powstał w 1963 roku. Nowa „kosmiczna” technika otworzyła przed nadawcami telewizyjnymi niezwykłe możliwości, przede wszystkim dzięki przyspieszeniu czasu przesyłu. Problemem jednak była wysoka cena talerzy satelitarnych, które stacje zainteresowane nadawaniem „z kosmosu”, musiałyby zakupić. Również odbiorcy takiego przekazu musieliby zaopatrzyć się w specjalne anteny odbiorcze. Wielkie amerykańskie sieci telewizyjne, które posiadały nowe, ogólnokrajowe sieci masztów telewizyjnych nie były skłonne narażać się na takie koszty. W latach 60. i na początku 70. amerykański rynek był ogródkiem trzech ogólnonarodowych stacji telewizyjnych: ABC, CBS i NBC. Były to typowe stacje „broadcastingowe”, również w tym sensie, że programowano je tak, by odpowiadały gustom jak najszerszej publiczności. Do tej pory te sieci mają największą widownię, jednak ich udział w całym rynku maleje.

Z drugiej strony w tych czasach zaczynały się dynamicznie rozwijać lokalne telewizje „podziemne”. Tzw CATVs (cable televisions) pojawiły się już pod koniec lat 40. W 1966 roku telewizje kablowe docierały jedynie do 3% wszystkich odbiorców. Zasięg każdej z tych telewizji był nieraz dosłownie zależny od długości kabli, jakimi dysponowała firma „kablówkowa” na danym terenie. Firm tych było dużo i prawie wszystkie dysponowały bardzo skromnymi funduszami , jak również działały na małym terenie: w 1966 roku było tych firm 1600, z czego większość miała tylko po kilkuset abonentów. Właściwie „kablówka” była na początku tylko dodatkową, nieznaczącą usługą zamawianą jako uzupełnienie korzytsania z głównej oligopolistycznej „broadcasting TV”. Dzięki firmom kablówkowym mieszkańcy np. Mannhattanu mogli zobaczyć w sobotę retransmisję przemówienia prezydenta, które wcześniej było nadane na NBC, a z kolei abonenci kablówki w Brooklynie w niedzielę powtórkę jakiegoś programu nadanego wcześniej na ABC.

Firmy kablówkowe nie miały gotowej cennej infrastruktury, więc były bardzo zainteresowane skorzystaniem z możliwości nadawania za pomocą satelitów na większe obszary, ale nie mogły sobie pozwolić na zakup takowych. Zresztą, nie tylko firmy kablówkowe, ale i agencje rządowe sprzyjały rozwojowi niewielkich, zróżnicowanych tematycznie programów telewizyjnych: na konferencjach zorganizowanych przez NASA w latach 1967 i 1968 opisywano wizję kablówki przede wszystkim jako spoiwa społeczności lokalnych, instrument oddolnego budowania społeczeństwa obywatelskiego, jak również źródło wiedzy z zakresu medycyny i innych nauk (miała np. powstać ogólnoglobalna stacja ONZ). W przeciwieństwie do „rozrywkowych” stacji „broadcastingowych”, miały to być stacje kształtujące różnorodność i wysoki poziom „kontentu”. Ukuto na nie nawet termin „narrowcasting”. Ale podobnie jak w wypadku techniki przesyłu,tak i w wypadku tworzenia „kontentu”, kablówki stały przed problemem braku funduszy na tworzenie własnych programów.

Profesor MIT J.C.R Licklider jako jeden z pierwszych wysunął pomysł połączenia wszystkich małych firm kablówkowych w jedną. W 1969 roku rząd wysunął postulat stworzenia jednej wielkiej sieci, która nadawałaby m.in. kanały: pogodowy, z filmami dokumentalnymi i specjalny program transmitujący obrady Kongresu. Konsolidacja drobnych sieci była nieuchronna. Pierwsze kroki w jej stronę poczynił lider rynku, firma Teleprompter, łącząc w jedną sieć wszystkie swoje oddziały (które łącznie miały 450 000 abonentów). W 1973 roku po raz pierwszy za sprawą tej sieci miała miejsce eksperymentalna satelitarna transmisja sygnału, który swoim zasięgiem objął odbiorniki telewizyjne od wschodniego do zachodniego wybrzeża USA. Dzięki Teleprompterowi rano widzowie mogli zobaczyć i usłyszeć pozdrowienia przewodniczącego Kongresu, a wieczorem...Wieczorem zobaczyli transmisję walki bokserskiej nadawaną z Madison Square Garden. Materiał ten został nadany na mocy kontraktu, jaki Teleprompter zawarł z firmą Home Box Office, która działała wówczas jako kablówka na terenie Nowego Jorku i części stanu Pennsylvania. Od tej pory można mówić o podziale na firmy dostarczające telewizję kablową/satelitarną (w tym wypadku Teleprompter, obecnie np. UPC, Cyfrowy Polsat, Canal +, i na stacje kablówkowe produkujące programy – tutaj HBO). Wcześniej jeden dostawca dostarczał jednego, własnego programu.

Stacja HBO, początkowo nazywana Green Channel, została założona w 1965 roku przez Chucka Dolana. Jej udziały szybko zaczęła skupywać korporacja medialna Time Life, Inc., a niewielka nowojorska kablówka stała się innowatorem w branży, ponieważ w 1971 roku zaczęła jako pierwsza kablówka nadawać filmy (kinowe) i programy sportowe. Ta działalność okazała się tak popularna, że coraz więcej innych firm dostarczających telewizję kablową podpisywało z HBO umowy na dystrybuowanie ich programu. W końcu 30. września 1975 roku HBO zdobyło się na „wypożyczenie” od firmy Western Union ich satelity „Westar”, by za jego pomocą nadawać program do widzów płacących abonamenty wszystkim stacjom, z którymi HBO miało umowy. Program HBO tego dnia składał się z przemów prezesa Rządowej Komisji ds Komunikacji, prezesa Time Inc, nadania filmu „Brother of the Wind” i „Alice Doesn't Live Here Anymore”, oraz z wielkiego show sportowego: meczu bokserskiego pomiędzy Muhammadem Alim i Joe Frazierem. Mecz przeszedł do historii pod nazwą „Thrilla from Manilla”. Wybór akurat tego wydarzenia był świetnym ruchem ze strony HBO: o pojedynku było głośno na długo zanim miał miejsce, wszyscy fani sportu bardzo chcieli go zobaczyć, a żadna „broadcastingowa” stacja nie miała szans nadawać jego transmisji na żywo z Filipin.



Po sukcesie HBO nastąpiła lawinowa ekspansja platform kablówkowych, zwłaszcza, że wkrótce po premierze programu HBO na arenę satelitarną i ogólnokrajową wkroczyła druga stacja kablowa: WTCG Teda Turnera z Atlanty. W przeciwieństwie do HBO, za „superstację” Turnera abonenci kablówek nie musieli dodatkowo płacić – stacja zarabiała na siebie w całości dzięki nadawanym na jej antenie reklamom. (a przynajmniej nie musieli płacić bezpośrednio, ponieważ dostawcy kablówek, którzy podpisywali umowę z Turnerem musieli odprowadzać na rzecz jego stacji 10 centów od każdego swojego abonenta). Wkrótce na orbicie zaczęło się robić tłoczno. W 1987 roku na świecie było ponad 70 sieci kablowych, a na orbicie satelity przekazywały sygnały około 2500 stacji.