
Ciekawostka: w połowie lat 90' wideoklip ten był tak popularny (m.in. zgarnął nagrodę MTV Video Music Awards; a konkurencję miał konkretną), że Bill Gates dorzucał go do pakietów startowych Windowsa 95, huh...
A tu dla porównania intro oryginału:
Większość osób narzeka na telewizję. Panuje sąd, że telewizja nie jest twórcza i czerpie garściami z innych mediów np. z kina, czy internetu. Ja mam odmienne zdanie. Na tym blogu postaram się udowodnić, że formy wyprodukowane na potrzeby telewizji są ciekawe i wartościowe.
Na początku wezmę na warsztat człowieka-instytucję, powszechnie nielubianego (w szczególności przez filmoznawców-lingwistów), czytającego listy dialogowe filmów i seriali lektora. Lektor to przede wszystkim wytwór naszej rodzimej telewizji. W czasach kiedy Doktor Quinn i Sally mówią po czesku (dubbing), a na arabskim kanale oglądamy Bruce'a Willisa oblepionego dziwnymi znaczkami (napisy), my Polacy mamy możliwość słuchania jak to Brooke Logan (Moda na sukces) mówi męskim głosem. Mimo licznych nacisków Komisji Europejskiej w dalszym stopniu tylko 8% polskich programów TV jest opatrzonych napisami dla nie słyszących.
A jakie jest zdanie samych widzów? Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez stację AXN, Polacy nadal wolą lektora od napisów. Tylko 37% respondentów opowiedziało się za napisami, a aż 63% za lektorem (dane z 24.11.2009).
Zastanówmy się teraz nad dobrymi i złymi stronami filmu lub serialu z lektorem. Minusy:
Lektor jest często bytem odrealnionym i nie pasującym do narracji filmu. Zakłóca/zagłusza tok podejmowanej w filmie historii. Lektor najczęściej krytykowany jest za odbieranie głosu postaciom filmowym. Nikt nie lubi kiedy Robert De Niro, czy Al Pacino mówią w jednym filmie tym samym monotonnym głosem. Ale czy to jest reguła? Czy każdy lektor jest złym lektorem z zasady? Zdecydowanie nie. W naszym przemyśle telewizyjnym jest paru mistrzów lektorstwa filmowego. Tych dobrych lektorów dzielę na dwie grupy. Lektorów, którzy nie ingerują zbytnio w przekaz filmu i lektorów wzbogacających przekaz filmowy.
Lektor pierwszej grupy charakteryzuje się stonowanym, przyjemnym, ale odartym z emocji głosem. Ów lektor stara się nie przeszkadzać w dialogach między postaciami w filmie. Ma być niewidzialny dla widza, który całkowicie zanurza się w narrację filmu. Ja osobiście takiego lektora nazywam lektorem stylu zerowego. Takim zerowym lektorem jest np. Stanisław Olejniczak (niezapomniany lektor Mody na sukces od 1994 r.), czy Maciej Gudowski (seria filmów o Jamesie Bondzie, Pulp Fiction, Matrix).
Do drugiej grupy należą lektorzy, którzy odpowiednią interpretacją tekstu, dykcją i tembrem głosu wzbogacają przekaz telewizyjny, a niekiedy go przyćmiewają. Jeśli chodzi o filmy moim faworytem jest Jarosław Tomasz Łukomski (głównie Polsat), który świetnie czyta w filmach wojennych, akcji, sciene-fiction i thrillerach. Łukomskiego najbardziej cenię za świetne tłumaczenie trylogii Szklana Pułapka.
Fenomenalne efekty użycia lektora w serialu Chłopaki z baraków osiągnęła stacja Comedy Central. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że gdyby nie lektor, a co za tym idzie świetne tłumaczenie Antoniny Kasprzyk, serial nie zdobyłby aż takiej popularności wśród polskich widzów. Pan Rafał Walentynowicz nie tyle czyta tekst z kartki, ale faktycznie wczuwa się w każdego bohatera z osobna. Polskie tłumaczenie Chłopaków góruje nad oryginalnymi tekstami z serialu. Takie powiedzonka bohaterów jak: "kurde faja" (w oryginale zwykłe fuck), "wal się na cyce" oraz "sklejasz akcję" (w oryginale: you know what I'saying) powoli wchodzą do naszej potocznej mowy.
Na końcu trzeba wspomnieć o Jacku Kopczyńskim, który użycza głosu w serialu South Park. Zadanie karkołomne, ale możliwe. Jego interpretacje tekstów wypowiadanych przez animowanych gejów, czarnoskórych, Żydów itp. są nie mniej śmieszne niż w oryginale.
Na deser fragment reportażu o polskich lektorach. Więcej na Youtube.
P.S.: Chyba już znacie odpowiedź na pytanie zawarte w temacie:).
"Telewizja, mój kolego, to antychryst i ośmielam się twierdzić, że wystarczą trzy lub cztery pokolenia, a ludzie nie będą wiedzieć, jak się samemu bąka puszcza, człowiek wróci do jaskiń, do średniowiecznego barbarzyństwa i do stanu zidiocenia, z którego pierwotniak pantofelek wyrósł już w okresie plejstocenu. Ten świat nie zginie od bomby atomowej, jak prorokują gazety, ale umrze ze śmiechu, ze strywializowania, z obracania wszystkiego w żart, na domiar złego w kiepski żart."
Carlos Ruiz Zafón — Cień wiatru
Wśród członków naszej grupy można zauważyć spore zdywersyfikowanie, jeśli chodzi o gusta telewizyjne, w związku z tym czytanie postów będzie naznaczone „percepcją kalejdoskopową”. I jest to zgodne z demokratyczną ideą telewizji wielokanałowej, bo w końcu telewizja ma docierać do każdego. Jak telewizja publiczna – w sensie fizycznym – i jak telewizja jako katalog kanałów, z których każdy ma dotrzeć do targetu na poziomie mentalnym.
Telewizja może dotrzeć do każdego z członków gospodarstwa domowego, choć w rzeczywistości w wymiarze mikro dociera przede wszystkim do tego, kto pozostaje w posiadaniu pilota do telewizora, nadającego kierunek oglądającej grupie. W naszym przypadku, każde z nas ma własny telewizor i własnego pilota, i własne preferencje, i własne miejsce na wpisy. Z czasem zobaczymy, czy bardziej inspirujące okażą się tzw. programy kobiece (preferowane przez dwie członkinie:P), czy też telewizja więcej znaczy dla części naszej grupy o „typowo męskich” wzorcach oglądania (czyt. części oglądającej głównie sport), oraz, na ile można mówić o spolaryzowaniu odbioru tv wyłącznie na męski-żeński.